Jestem na etapie przygotowywania bagażu Neli przed wyjazdem na kolonie. W związku z tym, że to już jej trzeci wyjazd bez rodziców i można powiedzieć, że mam w tej kwestii jakieś doświadczenie, postanowiłam podzielić się z Wami najważniejszymi moim zdaniem punktami na mojej liście. Dla rodziców, którzy swoje pociechy wysyłali już na obozy zapewne wszystko będzie znajome. Zachęcam jednak do lektury i zamieszczania w komentarzach Waszych propozycji i patentów.

Co jest najważniejsze? Moim zdaniem – rozmiar bagażu. Nie za duży, nie za mały, idealny jest taki, który dziecko będzie w stanie samo podnieść i przenieść z autokaru do hotelu/ośrodka. My wykorzystujemy walizkę wielkości bagażu pokładowego. Idealnie sprawdziła się zarówno na koloniach letnich jak i na zimowisku.

Ubrania – najważniejsza zasada – nie pakuj za dużo ubrań i unikaj tych najlepszych z Waszej szafy. Niemal pewne jest, że dziecko nie wykorzysta wszystkich ubrań jakie mu zapakujesz. Kto rano na koloniach ma czas żeby wybierać t-shirt skoro ten z wczoraj zapewne leży i czeka przy łóżku? Unikaj też pakowania najlepszych ubrań Twojego dziecka, bo szkoda by było gdyby dziecko właśnie to ubranie wytypowało do chodzenia w nim cały tydzień lub gdyby właśnie to zawieruszyło się tak, że nie wyruszy z dzieckiem w drogę powrotną do domu. Co ja pakuję? Przede wszystkim stawiam na wygodę, wygodne bluzki, szorty, sukienkę, strój sportowy, rozpinane bluzy, dwie pary tenisówek (to ważne gdyby te pierwsze miały nagłą styczność z wodą lub błotem), klapki, strój kąpielowy, ręczniki, czapkę, cienką kurtkę, pelerynę przeciwdeszczową. Bielizna – ten towar jako jedyny pakujemy z zapasem. Zapytaj czy dziecko będzie przechodziło na koloniach tzw. „chrzest” – to wbrew pozorom dość istotna informacja – na chrzest polecam spakować ubranie, które zaraz po „zabawie” zostanie przez dziecko wyrzucone do kosza.

Kosmetyki – im mniej tym lepiej. Ja kupuję Neli 2w1, czyli żel pod prysznic z szamponem, który będzie mogła zostawić na miejscu (minimalizowanie ryzyka rozlania w bagażu na pierwszym miejscu). Przydatne są też chusteczki higieniczne, plasterki (założę się, że opiekun nie będzie miał tych z super-bohaterami i księżniczkami, a wszyscy wiemy, że te leczą rany najszybciej), żel Carex do mycia rąk (spakuj do małego plecaczka – może przydać się w podróży), nawilżany papier toaletowy, spray na komary, krem na słońce (tego po słońcu dziecko raczej nie użyje, mimo że bardzo byśmy chcieli). Oczywiście szczotka i pasta do zębów.

Kieszonkowe – polecam powierzyć je opiekunom (zwiększa to szansę, że wystarczy do końca wyjazdu). Warto też pieniądze rozmienić na banknoty dziesięciozłotowe – im mniejsza pokusa tym lepiej.

Torebki foliowe – na brudne i mokre ubrania (tak, najprawdopodobniej niektóre wrócą do domu mokre).

Telefon – zdecydowanie odradzam. Im mniej możliwości kontaktu z rodzicem tym lepiej i dla dziecka i dla rodzica. Spakowanie telefonu jest niemal równoznaczne z tym, że dziecko przynajmniej raz (i oby tylko raz) zadzwoni do domu z płaczem. Oczywiście nie będzie to oznaczało, że dziecku dzieje się krzywda, ale uwierzcie mi że nie chcecie odbierać takich telefonów z wakacji. Najlepiej umówić się z opiekunem na stałe kontakty (sms lub telefon) i powiedzieć dziecku, że w razie potrzeby zawsze może korzystać z telefonu opiekuna.

Na koniec jeszcze jedna ważna rzecz – pakuj bagaż razem z dzieckiem, a najlepiej przygotuj wszystko i poproś dziecko, aby spakowało się samo w Twojej obecności.